Pierwsze w tym roku spotkanie z cyklu „Przychodzimy, odchodzimy…” odbyło się 5 stycznia w szczecińskiej Starej Rzeźni. Tym razem, pierwszy wtorek miesiąca różnił się nieco od poprzednich, ponieważ wydarzenie zostało poświęcone jednemu bohaterowi. Biorąc pod uwagę, że fotograf Marek Czasnojć był bardzo rozmownym gościem, jego albumy i aparaty fotograficzne w zupełności wystarczyły jako tło wieczornego spotkania.

Pomimo minusowej temperatury, która jest często wymówką aktywnego spędzania zimowych wieczorów, na spotkanie z Markiem Czasnojciem w Starej Rzeźni przybyło liczne grono wielbicieli jego prac oraz pasjonaci fotografii. Bohater wieczoru zarzekał się przed spotkaniem, że nie chce rozmawiać o sobie, ale o fotografii. Na nic zdały się takie deklaracje, ponieważ trudno oddzielić życie Marka Czasnojcia od jego zawodu, któremu zresztą oddaje się nieprzerwanie od ponad czterdziestu lat. Fotograf z entuzjazmem opowiadał o latach młodzieńczych, kiedy udało się jemu połączyć dwie pasje kształtujące do dzisiaj jego życie. Żeglarstwo i fotografia stały się kilka dekad temu przepustką Marka Czasnojcia do podróży, nauki języków obcych i możliwości pracy w odległych krajach świata. Oprócz dalekich wypraw, fotograf od lat 60-tych pracował także w wiodących, szczecińskich gazetach, tym samym zapisując się w bogatą historię Szczecina.

Losy nadodrzańskiego miasta utrwalone są na zdjęciach Marka Czasnojcia, których archiwum to około dwa miliony fotografii. Ten niesłychanie bogaty zbiór ma szansę stać się dobrem wspólnym mieszkańców Szczecina i służyć jako niepowtarzalna lekcja historii. Trwają rozmowy z Książnicą Pomorską dotyczące przekazania jej archiwum zdjęć marka Czasnojcia. Fotograf jest gotowy oddać swój dorobek szczecińskiej bibliotece bez dodatkowych formalności. Zależy mu jednak na tym, aby zdjęcia zostały pożytecznie wykorzystane i zachęciły innych twórców do przekazania swoich prac w celu tworzenia publicznej wystawy historii Szczecina. Fotograf ubolewa nad faktem, iż w jego mieście brakuje chęci doświadczonych twórców podzielenia się archiwalnymi pracami dokumentującymi wydarzenia Szczecina, często już zapomnianymi. Stworzenie takiej dokumentacji byłoby niewątpliwie bezcennym dziedzictwem miasta i ukłonem w szczególności w kierunku młodego pokolenia szczecinian.

Przekształcenie pasji w zawód, który towarzyszy twórcy przez całe życie nie musi brzmieć jak nieosiągalna historia. Wynika z niezachwianej potrzeby ciągłej pracy, doskonalenia umiejętności i niepohamowanej ciekawości. Wiele zdjęć Marka Czasnojcia nie powstałoby bez chęci poznania tajemnic życia codziennego.

Tekst: Agnieszka Szelega
Zdjęcia: Jacek Błędowski