Ucieszyło mnie Pani zainteresowanie spotkaniem. Nasz klub absolwentów jest zjawiskiem ponadczasowym. Niezwykła grupa kolegów, których połączyło jedno hasło: morska.szczecin.pl. Taki  roboczy tytuł nosi niedokończona jeszcze książka… - tym tekstem współtwórca Klubu Absolwentów szczecińskiej WSM, kpt. Jacek Trojanowski skutecznie zwabił mnie na comiesięczne spotkanie swoich kolegów.

Spotykają się regularnie na „Ładodze”, pierwszy rocznik absolwentów WSM - 1974, gawędzą przy piwie i pierogach (oczywiście ruskich). Kapitanowie i oficerowie statków rybackich, handlowych, pasażerskich wreszcie jednostek promowych, wielu już emerytowanych. Wśród nich są nawigatorzy, mechanicy, piloci, nie tylko mężczyźni. Na każdym zebraniu jest tzw. kącik damski, który tworzą małżonki (bywa i nieżyjących już marynarzy) oraz kpt. Elżbieta Zawadzka–Trzeciak (pierwsza kobieta kapitan w polskiej flocie rybackiej). Byli także bardzo młodzi ludzie – aktualnie studenci Akademii Morskiej. Przyszli zobaczyć chodzące, a właściwie pływające legendy - bohaterów studenckich opowieści i posłuchać "dinozaurów". Klubowicze spotykają się na tzw. luzie, stowarzyszenie jest zarejestrowane w Urzędzie Miejskim, ale może fakt, że nie ma prezesów, zarządów, składek i obowiązku uczestniczenia w zebraniach jest gwarancją trwałości?

Dotychczasową niezaprzeczalną zasługą założycieli jest stworzenie katalogu członków wirtualnego klubu absolwentów szczecińskiej szkoły morskiej. Przy piwie opowiadają dowcipy i anegdoty na swój i kolegów temat, wymieniają wspomnienia o rejsach, statkach i przyjaciołach oraz… autorytetach. Jednym z nich był dla wszystkich zgromadzonych na „Ładodze” obecny tam doc. Maciej Tarchalski, były wykładowca morskiej uczelni, późniejszy prorektor d.s. młodzieży i co najważniejsze opiekun ich roku. Ten, gdy zabrał głos wspominał słynnych kapitanów, wychowawców młodzieży  m.in. kpt. Huzę i  kpt. Litwińskiego. Spotkanie upłynęło wśród żartów i wspomnień, czasem niezwykle osobistych.

prezes i znak

J. Trojanowski przedstawił zgromadzonym zarys już napisanej, ale nie wydanej książki pt. „Przyjaciele marynarskiego munduru”, w której opisuje i pokazuje historię polskich mundurów marynarskich (noszonych w XX i XXI wieku) oraz bogatą, wielowątkową historię swojej własnej rodziny. Zazębia się ona z wieloma istotnymi wydarzeniami z zakresu historii Polski, bowiem członkowie rodziny J. Trojanowskiego statystami nie byli. Ich świadoma działalność społeczna i zawodowa, ich życiowe decyzje i wybory były udziałem wielu Polaków wspólnie tworzących najchlubniejsze karty historii naszego kraju.

Książka będzie oparta na autentycznych zdjęciach, listach, dokumentach  oraz relacjach świadków. Oprócz wątku rodzinnego znajdzie się w niej także opracowanie innego tematu. Kpt. Trojanowski zapewnił, że ostatni rozdział będzie poświęcony odkłamywaniu historii szkolnictwa morskiego w Szczecinie. Odnalazł źródła, które  wskazują, że już w średniowieczu na terenie Szczecina w sposób zorganizowany i zaplanowany szkolono marynarzy na terenie Łasztowni. Tak więc popularne i znane wielu szczecinianom zdjęcie transparentu zainstalowanego na Wałach Chrobrego z okazji jubileuszu WSM, transparentu głoszącego 60. lecie edukacji morskiej w Szczecinie, będzie przyczynkiem do rozważań jak ówczesna polityka informacyjna stała w sprzeczności z historycznymi faktami. Autor planuje, że książka będzie zawierać klasyczną okładkę i… kieszonkę z pendrivem, tak by zmieścić obszerny materiał wspomnień.

Tekst: H. Kwiatkowska
Foto: J. Trojanowski