„IRENKA, ACH IRENKA” to film dokumentalny Marka Osajdy, szczecińskiego dziennikarza prasowego i filmowego, a przede wszystkim dokumentalisty, zaprezentowany 5.go marca w „Galerii Kapitańskiej” w Szczecinie. W ub. roku pokazał miłośnikom kina dwa swoje inne filmy: „Skazany na plakat”, którego bohaterem jest Leszek Żebrowski (słynny profesor Akademii Sztuki, plakacista obsypany międzynarodowymi nagrodami) i film o braciach Zielińskich: szczecińskim malarzu i światowej sławy operatorze filmowym.

„Irena, ach Irenka” to pełnokrwisty dokument o czołowej solistce szczecińskiej operetki (od początków jej istnienia na ul. Potulickiej, a później w nowej siedzibie na Zamku) - Irenie Brodzińskiej. Miała swoją publiczność, gdy wchodziła na scenę dostawała brawa, powtarzały się po kolejnych ariach czy numerach muzycznych, finał spektaklu zawsze był frenetycznie oklaskiwany. Miała status królowej sceny, dziś rzeklibyśmy muzycznej bogini, a może celebrytki (bez pejoratywnych konotacji). Przychodził ją oglądać i słuchać cały Szczecin, a wcześniej i później widzowie w Krakowie, Łodzi i Gliwicach. W tzw. międzyczasie urodziła troje dzieci, z których jedno – Grażyna jest b. cenioną i popularną solistką operetkowych scen polskich. Pani Irena wytańczyła i wyśpiewała cały klasyczny operetkowy repertuar, a występy rozpoczęła w wieku 16. lat w Krakowie. Ze sceny zeszła, podejmując tę decyzje wraz z mężem (od lat tym samym Gustawem).

Wywiadów nie udzielała, usunęła się w cień wiejskiej rezydencji. Na jej zgodę na zdjęcia do filmu M. Osajda czekał dwa lata, ale był uparty i wreszcie osiągnął cel. Pracował z dwoma operatorami: Bartoszem Jurgiewiczem i Marcinem Przyleckim, z bólem serca selekcjonował materiały (ikonografia i opowieści p. Ireny) i wreszcie zmontował i wyprodukował film. Obraz prezentuje dojrzałą, mającą ok. 87 lat (to informacja od bohaterki filmu), nadal piękną, mądrą i… naturalną kobietę. Żywa inteligencja, ogromna kultura osobista, poczucie humoru i szacunek dla wszystkich ludzi i zwierząt. Przy tym dystans do swojej kariery, a przede wszystkim dewiza życiowa, że najważniejsze w życiu kobiety są zawodowa pasja i miłość najbliższych. To one pozwalają zachować młodość, pogodę ducha i szalony optymizm, osładzający późniejsze lata, te spędzone na emeryturze.

Zdawać by się mogło, że taka bohaterka filmu i taki temat to dziennikarski samograj więc wystarczy już nic specjalnego nie robić, by ich nie zepsuć. Jednak M. Osajda udowodnił, że można je szlachetnie oprawić i dodać kolejnych wartości. Bardzo umiejętnie i taktownie podążał za opowieściami p. Ireny, pozwalając jej zachować autentyzm przeżyć i ich wielowątkowość. Nie stawiał sobie szalenie ambitnych celów kronikarza prezentującego cały przebieg kariery. W jej kilkunastu mini opowieściach skupił się na pięknym i mądrym człowieku, którego cechowała (oprócz niezaprzeczalnego talentu) odpowiedzialność, wielka pracowitość, życzliwość dla otoczenia i niezmienna chęć dawania ludziom niezwykłych przeżyć.

Film o I. Brodzińskiej powstał dzięki wsparciu Urzędu Miasta Szczecin.

Tekst: H. Kwiatkowska
Foto: M. Frymus