W ogrodzie skalnym przelewickiego aboretum, w majowy, słoneczny dzień, odsłonięta została tablica na kamieniu, w symboliczny sposób nawiązująca do cech charakteru i ogromnych zasług dla trwania i rozwoju tego pięknego miejsca na ziemi.

„Lechowi Pieczyńskiemu, 1945 -2015, wspaniałemu człowiekowi, wielkiemu miłośnikowi przyrody i Arboretum Przelewickiego, którego rozwój nieustannie wspierał”. Wcześniej uczestnicy uroczystości zaproszeni przez Wandę Jałoszyńską-Bitenc – prezesa zarządu Stowarzyszenia Agenda 21 i Beatę Osińską, dyrektora ogrodu obejrzeli slajdy „Śladami Lecha Pieczyńskiego po Ogrodzie Dendrologicznym w Przelewicach”. Wysłuchali wspomnień. Jolanta Syczewska, która przez wiele lat kierowała tym ogrodem, mówiła: - Był naszym przyjacielem, najżyczliwszym doradcą, ciepłym, dobrym człowiekiem. Dbał, żebyśmy mieli gdzie i czym pracować, prowadzić ekologiczną edukację. Po akcesji Polski do UE wymyślił formułę stowarzyszenia, aby aplikować o duże pieniądze z zewnętrznych źródeł. Niewiele osób wierzyło, że pałacowi w Przelewicach uda się przywrócić dawną świetność i umożliwić wykorzystywanie go dla celów edukacyjnych i badawczych. Przekonywał gminę, że warto zaryzykować i zaangażować się w te starania.

Marek Tałasiewicz nawiązywał do swych wątpliwości i decyzji, gdy jako wojewoda szukał odpowiedniego kandydata na prezesa zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. - Lech Pieczyński potrafił ukształtować zespół ludzi pracujących w dobrych intencjach. Gdyby nie taki prezes, fachowiec najwyższej próby, to nie zdarzyłoby się w naszym regionie wiele bardzo dobrych rzeczy.

Jan Sylwestrzak, dziennikarz i były wicewojewoda zachodniopomorski: - Trzeba było mieć niebywałą wyobraźnię, żeby w przelewickich ruinach ruin zobaczyć pałac. A Lech go widział. Należał do ludzi – gigantów. Walczył o czystą wodę, w czysty sposób. Były burmistrz Barlinka Zygmunt Siarkiewicz zapamiętał Lecha Pieczyńskiego jako „człowieka na tak”. - Stwarzał gwarancję powodzenia proekologicznych przedsięwzięć. Doradzał samorządowcom i budował zaufanie. Był skuteczny i ludzki. Rozmawiał tak samo z ważnym ministrem, jak z pracownikiem urzędu małej gminy.

- Byliśmy kolegami z jednej szkolnej ławki – w podstawówce i w LO nr 1, mówił dr Mieczysław Chruściel. Bywaliśmy u siebie w domach, spędzaliśmy razem mnóstwo czasu. Razem kształtowaliśmy swoje osobowości, rozwijaliśmy zainteresowania. Lech był humanistą, miłośnikiem przyrody, śpiewał, grał na gitarze, malował. W trudnych sytuacjach potrafił brać na siebie nieprawości innych. Odczuwam jego tu obecność. Odszedł, ale ciągle mam wrażenie, że tylko na chwilę, że zaraz wróci.

„Przyroda Pomorza Zachodniego jest dla mnie nieskończoną pięknością, kojarzącą się z najlepszymi galeriami sztuki, z najpiękniejszymi galeriami sztuki, obrazami i rzeźbami”. Te słowa Lecha Pieczyńskiego ze wstępu do jednego z albumów o naszym regionie przytoczyła po odsłonięciu tablicy Krystyna Pieczyńska. - Oddają one w pełni zachwyt, który potrafiła w nim budzić natura. Kochał kwiaty, ogrody i lasy. Z ogromną pasją podejmował kolejne, przeróżne inicjatywy dla ochrony tego piękna, jak renowacja ogrodu w Przelewicach. W imieniu naszej rodziny dziękuję wszystkim Państwu i Wam, drodzy przyjaciele za tę uroczystość. Dziękuję za to, że jesteście dzisiaj z nami i dzielicie nasze wzruszenie. Ogród, kamień i tablica będą dla naszej rodziny jeszcze ważniejszym, wyjątkowym miejscem na tej zielonej Planecie.

Tekst: JB